Hiszpańscy nacjonaliści z Narodowej Demokracji i Falangi Hiszpańskiej zorganizowali spontaniczną manifestację dzień po zamachach terrorystycznych w Barcelonie, do których przyznało się tak zwane Państwo Islamskie. Przeciwko hasłom sprzeciwiającym się islamizacji Europy wystąpili lokalni „antyfaszyści”, którzy przy wydatnej pomocy policji zakłócali przebieg wiecu.
W czwartek 17 sierpnia w Hiszpanii doszło do dwóch ataków terrorystycznych, które polegały na wjechaniu ciężarówką w tłum ludzi. W wyniku zamachów przeprowadzonych przez Państwo Islamskie w Barcelonie oraz Cambrils zginęło 14 osób, natomiast ponad 130 zostało rannych.
Manifestację przeciwko islamizacji Europy, której konsekwencją są podobne ataki, postanowili zaprotestować nacjonaliści z partii Narodowej Demokracji (Democracia Nacional, DN) oraz Falangi Hiszpańskiej – Junty Ofensywy Narodowo-Syndykalistycznej (Falange Española de las Juntas de Ofensiva Nacional Sindicalista, FE-JONS), którzy zgromadzili się w centrum Barcelony na najbardziej znanej miejskiej ulicy, czyli La Rambla, gdzie miał zresztą miejsce sam zamach.
Według relacji mainstream’owych mediów z prawa i lewa, przeciwko nacjonalistom wystąpili „antyfaszyści” oraz „okoliczni mieszkańcy”, a uczestnicy manifestacji przeciwko terroryzmowi zostali zaatakowani przy pomocy jajek i butelek, po czym lokalna policja wypchnęła ich wpierw do miejscowej kawiarni, zaś następnie do znajdującego się w pobliżu centrum handlowego.
Nacjonaliści przedstawiają jednak odmienną wersję wydarzeń, zgodnie z którą policja podzieliła ich demonstracje i dopiero potem odgrodziła ją od zwolenników skrajnej lewicy, dodatkowo utrudniając przedostanie się do niej sympatykom DN i FE-JONS. Mimo użycia przemocy ze strony „antyfaszystów”, szef DN Manuel Canduela wygłosił przemówienie, w którym ostro zaatakował poprawnie polityczne media oraz „hołotę z antify” za fakt, iż dzień po zamachach terrorystycznych wychodzą oni na ulice bronić islamistów.
Źródło: Democracia Nacional