Przewodniczący węgierskiej „Naszej Ojczyzny” László Toroczkai poinformował o powołaniu nowej formacji paramilitarnej. Legion Narodowy ma nawiązywać do tradycji rozwiązanej kilka lat temu Gwardii Węgierskiej, ponieważ wciąż mają istnieć patologie jakie doprowadziły do powstania tej formacji.
Blisko sześćset osób uczestniczyło w sobotę w obchodach Dnia Honoru w Budapeszcie, który upamiętnia najcięższe walki z Armią Czerwoną o węgierską stolicę w lutym 1945 roku. Po raz kolejny nacjonaliści musieli organizować uroczystości na peryferiach miasta z powodu utrudnień ze strony wywodzących się z Fideszu władz Budapesztu.
Nacjonaliści z Jobbiku zapowiedzieli na swojej dorocznej konferencji programowej, że ich głównym celem będzie walka z antagonizmami wewnątrz węgierskiego narodu. Do dusznej atmosfery politycznej miało doprowadzić kraj ostatnie siedem lat rządów centroprawicowego Fideszu, który odpowiada również za rozrośnięcie się politycznej korupcji.
Węgierscy nacjonaliści jak co roku zorganizowali obchody „Dnia Honoru”, upamiętniające rocznicę najcięższych walk pomiędzy wojskami węgierskimi i niemieckimi oraz sowieckim wojskiem w Budapeszcie w 1945 roku. Tym razem manifestacja odbyła się nie tylko w stolicy Węgier, ale również w mieście Székesfehérvár.
János Volner, poseł Jobbiku i jeden z przywódców Gwardii Węgierskiej (Magyar Garda), zapowiedział państwowe wsparcie dla paramilitarnej organizacji, jeśli nacjonaliści zwyciężą w wyborach parlamentarnych w 2018 r. Volner podsumował blisko osiem lat działalności Gwardii i jej wkład w przeciwdziałanie cygańskiej przestępczości.
Rumuński prezydent, Traian Băsescu, zapowiedział złożenie wniosku o delegalizację węgierskich ugrupowań nacjonalistycznych, działających na terenie jego kraju. Jego zdaniem, w zjednoczonej Europie nie powinno być miejsca dla działań ekstremistów, a skoro nie potrafi się nimi zająć rząd Węgier, zrobi to Rumunia. Băsescu zapowiedział, że podczas następnego posiedzenia Rady Obrony Narodowej, poruszy kwestię wolności słowa, aby nie przekraczała ona granic, krzywdząc innych. Słowa rumuńskiego prezydenta to efekt poniedziałkowej demonstracji na rzecz autonomii Seklerszczyzny, czyli terenów zamieszkanych w większości przez mniejszość węgierską. Podczas manifestacji w Târgu Mureș (węg. Marosvásárhely), doszło do przepychanek pomiędzy żandarmerią a działaczami węgierskiego Ruchu 64 Komitaty (Hatvannégy Vármegye Ifjúsági Mozgalom). Băsescu kierował swoje słowa nie tylko w kierunku HVIM, lecz również Jobbiku i Gwardii Węgierskiej (Magyar Garda), którzy również uczestniczyli w marszu i posiadają swoje struktury w Rumunii. Od nacjonalistów odcięli się organizatorzy manifestacji, a także Demokratyczny Związek Węgrów w Rumunii (Romániai Magyar Demokrata Szövetség), którego lider, Hunor Kelemen, powiedział, że grupy skrajnej prawicy nie zostały zaproszone na marsz i powinny zostać odcięte od „ludzkich wartości i zasad demokratycznych”.
Węgierski Jobbik oficjalnie zainaugurował swoją kampanię wyborczą. W sobotę kilka tysięcy działaczy partii, spotkało się w hali sportowej w Miszkolcu we wschodnich Węgrzech. Wybór miejsca nie był przypadkowy, bowiem w komitacie Borsod-Abaúj-Zemplén stale rośnie bezrobocie oraz statystyki przestępczości, która jest udziałem głównie mniejszości cygańskiej zamieszkującej ten teren.
Ponad 100 nowych rekrutów przyjęła w swoje szeregi Nowa Gwardia Węgierska (Új Magyar Gárda) podczas ostatniego weekendu. Do zaprzysiężenia Gwardzistów doszło w miejscowości Akasztó na stadionie nieistniejącego klubu Stadler FC, zaś dzięki profesjonalnej organizacji na miejscu nie pojawiła się policja. Wszyscy rekruci założyli przysięgę na replikę Korony Świętego Stefana (narodowy symbol Węgier), po czym swoje przemówienia wygłosili politycy Jobbiku. Uczestnik Rewolucji Węgierskiej z 1956 roku i jeden z założycieli Gwardii, Levente Murányi, przypomniał nowym członkom organizacji, że bycie jej częścią to nie tylko zaszczyt ale również poważny obowiązek. Lider Jobbiku Gabor Vona przedstawił krótko historię Gwardii i swój udział w niej, a także stwierdził, że jej misją jest dbanie o przyszłość narodu węgierskiego i jego obrona przed zagrożeniami. Lider węgierskich narodowców dodał, że składając przysięgę żaden z członków Gwardii nie zostanie sam.
Sąd w Budapeszcie orzekł, że policja musi zapłacić za wyrządzone krzywdy i przeprosić dziesięciu działaczy Gwardii Węgierskiej (Magyar Garda). Chodzi o naruszenie wolności osobistej i brutalność, której funkcjonariusze dopuścili się 4 lipca 2009 roku, podczas protestu na Placu Elżbiety. Węgierscy nacjonaliści organizowali wówczas pokojowy wiec, skierowany przeciwko rządom socjalistycznego premiera Gordona Bajnaia. Sąd Miejski już pod koniec 2010 roku orzekł, że działania policji, podczas których zatrzymano m.in. lidera Jobbiku Gabora Vonę, były brutalne i nieadekwatne do sytuacji. Sąd Wojewódzki orzekł wczoraj, że policja jest winna rażących naruszeń nietykalności osobistej uczestników protestu, maltretowania zatrzymanych i bezpodstawnego użycia gazu łzawiącego. Każda z ofiar ma otrzymać od policji list z przeprosinami oraz 400 tysięcy forintów zadośćuczynienia. Prawnik i poseł Jobbiku Tamás Gaudi-Nagy zapowiedział, że odwoła się od wyroku, ponieważ uważa go za śmiesznie niski.
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasbourgu uznał, że delegalizacja Gwardii Węgierskiej (Magyar Garda), nie naruszyła wolności zgromadzeń i wolności zrzeszania się, zagwarantowanych w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Organizacja została zdelegalizowana decyzją węgierskiego sądu 16 grudnia 2008 roku, zaś w lipcu 2009 roku, Sąd Apelacyjny w Budapeszcie podtrzymał wyrok. 15 grudnia 2009 roku decyzję do Trybunału zaskarżył lider Jobbiku Gabor Vona. Przedstawiciele nacjonalistów zwracają uwagę, że międzynarodowa instytucja nie potępia ruchów używających komunistycznych symboli, ale przeszkadza jej Gwardia powstała w celu ochrony Węgrów przed policyjnym terrorem i cygańską przestępczością.
Europejskie Nacjonalizmy 