Konserwatywny hiszpański dziennik „ABC’ opublikował nagranie z biura parlamentu Andaluzji. Jedno ze znajdujących się w nim pomieszczeń muszą dzielić ze sobą posłanka Falangi Hiszpańskiej – Junty Ofensywy Narodowo-Syndykalistycznej, a także… działacze skrajnej lewicy.
Luz Belinda Rodríguez przed ponad dwoma laty została wybrana do lokalnego parlamentu Andaluzji z list narodowo-konserwatywnej partii VOX. Postanowiła jednak ją opuścić, zarzucając ugrupowaniu brak wewnętrznej demokracji i marginalizację jej osoby spowodowaną różnicą zdań z kierownictwem.
Rodríguez postanowiła więc dołączyć do Falangi Hiszpańskiej – Junty Ofensywy Narodowo-Syndykalistycznej (Falange Española de las JONS). Z tego powodu samorząd musiał jej przydzielić biuro jako posłance niezależnej. Spowodowało to niezwykle zabawną sytuację, bo do grupy mieszanej należą też politycy skrajnej lewicy.
Działaczka Falangi na materiale wideo pokazuje więc warunki, w których musi funkcjonować. W tym samym biurze wisi więc flaga nawołująca do jedności Hiszpanii, „antyfaszystowskie” wlepki, tęczowa flaga czy plakat z wizerunkiem historycznych liderów ruchu komunistycznego.
Ogółem dziesięciu parlamentarzystów z Andaluzji musi pracować w jednym biurze w Sewilli, zajmującym niecałe pięćdziesiąt metrów kwadratowych. Rodríguez tak naprawdę korzysta z jednego biurka i krzesła, a jak mówi dziennikowi „ABC”, nie ma nawet miejsca na powieszenie swojego płaszcza.
Źródło: ABC