Pod Pałacem Prezydenckim w Kijowie zebrali się działacze najważniejszych ukraińskich organizacji nacjonalistycznych, aby zamanifestować swój sprzeciw wobec działań prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Ich zdaniem władze Ukrainy nie powinny wycofywać wojsk z regionu Donbasu, bo będzie to oznaczało kapitulację przed Rosją.
Nacjonaliści od początku października kontestują porozumienie, które zostało zawarte jeszcze przed trzema laty w Mińsku, ale dopiero teraz doczekało się rzeczywistej realizacji. Przewiduje ono wycofanie się ukraińskiego wojska i prorosyjskich powstańców z trzech stref bezpieczeństwa, jakie zostały utworzone na granicach Ukrainy ze zbuntowanym Zagłębiem Donieckim.
Zdaniem najważniejszych ugrupowań nacjonalistycznych, decyzja Zełenskiego o wycofaniu wojsk oznacza poddanie się, dlatego demonstracja zorganizowana wczoraj w Kijowie odbywała się pod hasłem „Ani kroku wstecz!” i została zwołana przez „Ruch oporu przeciwko kapitulacji”. Ponadto manifestanci twierdzili, że w ten sposób władze Ukrainy oddają pole ich wrogowi.
Przeciwnicy zakończenia wojny w Donbasie chcą dodatkowo, aby wszczęto prokuratorskie postępowanie wobec osób, które podjęły decyzję o opuszczeniu przez ukraińskie wojska rejonu miejscowości Zołote. To wyraźne nawiązanie do działań głowy państwa, bowiem w ubiegły weekend nie tylko odwiedziła ona ten rejon, ale w rozmowie z oddziałami ukraińskich nacjonalistów nakazała im opuszczenie zajmowanych przez nich pozycji.
Ukraińskie media zwracają uwagę na niewielki zasięg protestu. Miało wziąć w nim udział zaledwie kilkadziesiąt osób, zaś większość z nich miała przekraczać 40. rok życia. Dodatkowo kolejna manifestacja w tej sprawie ma odbyć się 21 listopada, gdy najprawdopodobniej wojska zostaną wycofane z kolejnych rejonów, a także odbędzie się spotkanie w formacie normandzkim poświęcone dalszej deeskalacji konfliktu.