Jean-Marie Le Pen wygłosił wczoraj swoje ostatnie przemówienie w Parlamencie Europejskim, który opuszcza po blisko trzydziestu trzech latach pełnienia mandatu europosła. Owację na stojąco nestorowi francuskiego nacjonalizmu zgotowali między innymi parlamentarzyści należący do dawnego Frontu Narodowego, zaś on sam zapowiada wydanie kolejnej części swoich wspomnień.
Założyciel Frontu Narodowego był posłem przez blisko czterdzieści lat, a w samym Parlamencie Europejskim spędził blisko trzydzieści trzy lata. Wczoraj zabrał w nim głos po raz ostatni, aby… skrytykować europejskie elity i innych europosłów, którzy jego zdaniem są „ślepi, głusi i głupi”, stąd też „ich potomkowie będą ich wyklinać”. Po zakończeniu przemówienia owację na stojąco zgotowali Le Penowi europosłowie z dawnego Frontu Narodowego, chociaż znajduje się on w konflikcie z partią swojej córki.
Nestor francuskiego nacjonalizmu stwierdził później w rozmowie z mediami, że nie żal mu opuszczać Europarlamentu, chociaż mógłby spędzić w nim kolejną pięcioletnią kadencję. Le Pen chce jednak uwolnić się od wszystkich obowiązków, aby wydać drugą część swojej autobiografii, w której tym razem zamierza opowiedzieć o swoich partyjnych kolegach, którzy mieli poważne problemy z powodu swojego zaangażowania politycznego.
Wieloletni lider narodowców komentując działalność opuszczanej przez siebie instytucji dodał, iż nie ma ona tak naprawdę żadnych uprawnień, aby powstrzymać projekt federalizacji kontynentu europejskiego. Decydujący głos należy bowiem do Rady Europejskiej, stąd majowe wybory europarlamentarne tak naprawdę niewiele zmienią, nawet przy rekordowej reprezentacji sił eurosceptycznych.
Źródło: Le Figaro