W sobotę w całej Francji odbyły się protesty, których symbolem były żółte kamizelki odblaskowe, jakie zakładali na siebie krytycy podwyżki akcyzy na paliwo oraz całościowej polityki Emmanuela Macrona. Wśród demonstrantów pojawili się również francuscy nacjonaliści, co zostało wykorzystane zwłaszcza przed media przychylne tamtejszej głowie państwa.
Rządzący Francją od wielu miesięcy stopniowo podwyższają ceny paliwa, ponieważ ich zdaniem wymagają tego względy ekologiczne, czyli konieczność ograniczenia emisji dwutlenku węgla. Tym samym paliwo w ciągu ostatniego roku zdrożało już o 29 eurocentów na litrze, zaś teraz olej napędowy ma ma kosztować dodatkowe 6 eurocentów więcej.
Zdecydowana większość Francuzów dojeżdża jednocześnie do pracy samochodami, dlatego stopniowe podwyżki uderzają po ich kieszeniach. Z tego powodu w sobotę ogłoszono protest w całym kraju, który polegał na blokowaniu dróg, autostrad i innych ważnych arterii. W wyniku wypadków samochodowych oraz zamieszek, przedwczoraj śmierć poniosła jedna osoba, natomiast ponad czterysta zostało rannych.
Manifestację „żółtych kamizelek” poparły środowiska francuskich nacjonalistów. Marine Le Pen, szefowa Zjednoczenia Narodowego (Rassemblement National,RN) , uznała sobotnie protesty za niezwykle udane, a także wezwała rządzących do szybkiej reakcji na żądania demonstrujących. Jednocześnie Le Pen skrytykowała władze swojego kraju za sprowadzanie akcji jedynie do kwestii bilansu jej ofiar, ponieważ większość z ponad półtora tysiąca blokad przebiegała spokojnie.
Dodatkowo władze wraz z policją i przychylnymi mediami próbowały zaniżać liczbę uczestników protestów, która miała ich zdaniem wynieść najwyżej 280 tysięcy osób. Liczbę tę wyśmiewał m.in. szef RN-u w radzie regionalnej prowincji Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże, Frédéric Boccaletti, umieszczając w mediach społecznościowych popularny wpis pokazujący ogrom demonstrantów w jego własnym regionie.
Do demonstrantów dołączyli też przedstawiciele mniejszych grup nacjonalistycznych, takich jak Bastion Sociale. Jego aktywiści podkreślali bowiem, iż są obecni we wszystkich miejscach, gdzie Francuzi potrzebują obrony.
Źródła: Europe 1 / Bastion Social / RT France