Włoskie media w ostatnim czasie są zaniepokojone wzrostem popularności nacjonalistów z CasaPound Italia, dlatego na ogół ukazują się w nich artykuły oczerniające ten antysystemowy ruch. Odmiennego zdania od żurnalistów jest jednak Sergio Pirozzi, burmistrz miasteczka Amatrice, zniszczonego w czasie trzęsienia ziemi w sierpniu ubiegłego roku.
Do tragicznego w skutkach trzęsienia ziemi w Amatrice, znajdującym się w środkowej części Włoch, doszło dokładnie 24 sierpnia 2016 roku. Pod gruzami zawalonych budynków zginęło wówczas 291 osób, a trzy czwarte miasteczka praktycznie przestało istnieć. Dodatkowo ocalone budowle zostały uszkodzone podczas powtórnego trzęsienia, które pojawiło się kilka dni później.
Przez kilka dni tragedią Amatrice żył cały świat, zaś spontaniczną pomoc udzielili miasteczku także nacjonaliści z CasaPound Italia, którzy zostali docenieni przez burmistrza Sergio Pirozziego. Przed kilkoma dniami w rozmowie z jedną gazet stwierdził on, że zawsze dobrze wspomina działaczy CPI, ponieważ bezinteresownie przybyli do jego miejscowości i zadbali o ludzi znajdujących się w potrzebie, co zawsze powinno zostać docenione.
Wypowiedź Pirozziego nie wpisała się tym samym w narrację większości włoskich mediów, niezależnie od reprezentowanej przez nie strony politycznego sporu, bowiem dziennikarze w ostatnich tygodniach poświęcają dużo uwagi oczernianiu CPI. Powodem jest rosnąca popularność ruchu przed wiosennymi wyborami parlamentarnymi, co widoczne jest zwłaszcza po niezłych dla nacjonalistów wynikach w wyborach lokalnych.
Źródło: Ilprimatonazionale.it.