Jean-Marie Le Pen uważa, że jego córka Marine powinna zrezygnować z funkcji przewodniczącego Frontu Narodowego, ponieważ doprowadziła do jego słabego wyniku we francuskich wyborach parlamentarnych. Jednocześnie nestor francuskiego nacjonalizmu w dniu swoich urodzin nie został wpuszczony do partyjnej siedziby.
W dniu swoich 89. urodzin, Jean-Marie Le Pen próbował wejść do siedziby Frontu na posiedzenie biura politycznego, ale jego córka Marine nakazała zamknąć przed nim drzwi i nie wpuszczać go na tereny należące do ugrupowania. Nestor francuskiego nacjonalizmu podkreślał, że ma prawo uczestniczyć w życiu partyjnym, ponieważ wciąż jest honorowym przewodniczącym FN i pozwala mu na to statut. Le Pen podkreślił też, że pożyczył Frontowi blisko 9 milionów euro na tegoroczną kampanię prezydencką i parlamentarną.
Niewpuszczenie założyciela FN do paryskiego biura partii zostało przez niego ostro skrytykowane. Jego zdaniem takie zachowanie kierownictwa ugrupowania bierze się z braku przestrzegania elementarnych zasad przyzwoitości, a to właśnie przyczyniło się także do przegranych w dwóch tegorocznych kampaniach wyborczych. Brak szerokiego poparcia dla idei Frontu miało bowiem zewrzeć szyki frontu republikańskiego skierowanego przeciwko narodowcom.
Le Pen domaga się więc dymisji swojej córki, ponieważ według niego właśnie takiego obrotu sprawy wymagają reguły demokracji. Założyciel Frontu dodał przy tym, iż nikt nie jest niezastąpiony, a Marine Le Pen przestała być użyteczna dla partii.
Źródło: Le Figaro