Bułgarska koalicja Frontu Patriotycznego wypowiedziała się na temat wizyty tureckiego premiera Ahmeta Davutoğlu w Sofii. Według posła Krasimira Karakaczanowa, bułgarski rząd nie powinien współpracować z Turkami, lecz wykorzystać kryzys tego kraju w relacjach z Rosją, aby umocnić pozycję Bułgarii oraz rozwinąć turystykę.
Według lidera VMRO-Bułgarskiego Ruchu Narodowego (partii współtworzącej Front), wizyta Davutoğlu nie była odwiedzinami zwykłego szefa rządu, ale jednego z ideologów tureckiego neo-osmanizmu, będącego oficjalną ideologią tego państwa od jedenastu lat. W szkołach bowiem uczniowie uczą się z podręczników, gdzie tureckie mapy obejmują również państwa podbite onegdaj przez Imperium Osmańskie. Ponadto Turcja nie jest wcale zainteresowana europeizacją, o czym świadczy fakt, iż nie ma ona stałych sojuszników, lawirując między nimi w zależności od bieżących interesów.
W związku z kryzysem w stosunkach pomiędzy Turcją i Rosją, spowodowanym zestrzeleniem rosyjskiego samolotu przez tureckie wojsko, Front Patriotyczny wzywa więc rząd Bojko Borisowa do podjęcia działań, na których Bułgaria mogłaby skorzystać. Chodzi przede wszystkim o przemyślenie polityki wizowej prowadzonej wobec obywateli Rosji, Białorusi i Mołdawii, która pomogłaby na rozruszanie bułgarskiej branży turystycznej. Do Bułgarii na wakacje zaczęłyby bowiem przyjeżdżać osoby rezygnujące z wycieczek do Turcji, co mogłoby przynieść zyski rzędu 500-600 mln euro rocznie.
Nacjonaliści chcą poza tym prowadzenia bardziej pragmatycznej polityki, ponieważ Turcja szantażuje Unię Europejską dwoma milionami imigrantów przebywających na jej terytorium, którzy mogą zostać w każdej chwili wypuszczeni do Europy.
Źródło: VMRO