Wiceprezes Jobbiku Előd Novák i András Pongrátz, weteran Rewolucji Węgierskiej z 1956 r., próbowali w niedzielę dostać się pod pomnik upamiętniający sowieckich żołnierzy, który znajduje się na Placu Wolności w centrum Budapesztu. Do usunięcia z niego symboli sierpa i młota nie dopuściła policja.
Dwa dni wcześniej czyli w piątek 23 października na Węgrzech obchodzono kolejną rocznicę zrywu z 1956 r. Specjalnym gościem na demonstracji Jobbiku był z tej okazji András Pongrátz, który przyjechał na obchody specjalnie ze Stanów Zjednoczonych. Pongrátz i jego sześciu braci brało udział w rewolucji, a jeden z nich czyli Gergely był jednym z założycieli ugrupowania narodowych radykałów. Podczas przemówienia w trakcie wiecu Jobbik, Pongrátz stwierdził, że nie może zrozumieć jakim sposobem komunistyczny pomnik może do dzisiaj znajdować się na Placu Wolności w centrum Budapesztu.
W niedzielę na miejsce udał się więc weteran rewolucji wraz z wiceprezesem Jobbiku Elődem Novákiem oraz towarzyszącą im grupą kilkudziesięciu nacjonalistów, którzy dodatkowo zabrali ze sobą kilkumetrową drabinę. Pod pomnikiem głos zabrał Novák, który odczytał zapis kodeksu karnego i jego 355 artykuł, zakazujący używania symboli totalitarnych w tym czerwonej gwiazdy oraz sierpa i młota pod karą pozbawienia wolności. Wiceszef Jobbiku zaznaczył jednocześnie, że jego akcja nie ma nic wspólnego z relacjami węgiersko-rosyjskiemu.
Następnie nacjonalistyczny poseł wraz z trzymanymi w ręce młotkiem i dłutem chciał przedostać się pod pomnik, jednak razem z towarzyszącymi mu osobami był odpychany przez licznie zgromadzoną w tym miejscu policję. Mimo kilku prób Novákowi nie udało się wykonać zamierzonego zadania, a dodatkowo funkcjonariusze odebrali mu potrzebne do tego narzędzia. Parlamentarzysta zapowiedział jednak, że choć nie jest to obecnie największy problem Węgier, będzie wciąż podejmował próby usunięcia symboli z pomnika.
Źródło: Alfahir.hu