Łotewscy nacjonaliści upamiętnili tradycyjnie 16 marca, uważany za Dzień Legionistów Łotewskich. Tego dnia w 1943 r. z rozkazu Adolfa Hitlera utworzono tamtejszy oddział Waffen SS. Manifestacja rokrocznie wzbudza duże kontrowersje i jest oprotestowana przez działaczy lewicy i rosyjskiej mniejszości na Łotwie.
W manifestacji wzięło udział ponad 1,5 tys. osób, które rozpoczęły swoją demonstrację pod Katedrą św. Jana w centrum Rygi. Nacjonaliści i żyjący weterani Legionu Łotewskiego Waffen SS przeszli w milczeniu przez ryski bulwar, a milczący przemarsz zakończył się pod Pomnikiem Wolności, gdzie śpiewano hymn i łotewskie pieśni patriotyczne. Oprócz weteranów i sympatyków łotewskiego nacjonalizmu, na czele marszu szli politycy trzeciej co do wielkości partii Zjednoczenie Narodowe (Nacionālā apvienība), a także goście z Estonii i Litwy.
Organizatorzy podkreślali, że ich celem było uczczenie bojowników mających walczyć w trakcie II Wojny Światowej o niepodległość Łotwy. Część z uczestników manifestacji miała ze sobą transparenty takie jak „Nie dla nazizmu, komunizmu i imperializmu” czy „Śmierć okupantowi”.
Na trasie przemarszu nie zabrakło przeciwników nacjonalistów. Zarzucali oni organizatorom, że promują nazizm i szowinizm, a także milczą o zbrodniach na ludności żydowskiej, dokonywanych przez żołnierzy Waffen SS. Kilkadziesiąt osób wywodziło się z organizacji antyfaszystowskich i reprezentujących łotewskich Rosjan, a obecny był także dyrektor Centrum Szymona Wiesenthala, Efram Zuroff.
Policja nie odnotowała większych incydentów, poza próbą zakłócenia marszu ze strony jednej osoby, a także lotem dziennikarskiego drona, którego nie zgłoszono ryskiej administracji.
Źródła: