Oficjalnie wyniki wyborów prezydenckich, wskazują na bardzo słabe rezultaty ukraińskich nacjonalistów. Lider Zjednoczenia Ogólnoukraińskiego „Swoboda” i jeden z liderów Majdanu, Ołeh Tiahnybok, uzyskał dopiero dziesiąty wynik. Zagłosowało na niego 210,5 tysiąca osób, a więc 1,16%. Cztery lata temu ten sam polityk uzyskał o 140 tys. głosów więcej, jednak „Swoboda” twierdzi, że tegoroczny wynik nie oznacza porażki idei nacjonalistycznej w społeczeństwie ukraińskim, mimo „putinowskiej propagandy”. Nacjonaliści twierdzą bowiem, że duża mobilizacja Ukraińców w wyborach świadczy o tym, że nie chcą oni poddać się dyktatowi Kremla i nie chcą widzieć „rosyjskiego okupanta”. Partia uważa również, że kampania wyborcza była niezwykle trudna, bo działacze „Swobody” byli zmęczeni wielomiesięczną walką na barykadach Majdanu. Mimo przelanej w ostatnich miesiącach krwi swoich działaczy, tuż za Tiahnybokiem uplasował się lider Prawego Sektora, Dmytro Jarosz. Na kandydata radykałów z Majdanu, zagłosowało 127,8 tys. ludzi a więc 0,70% wszystkich oddanych głosów. Działacze PS jak na razie nie ustosunkowali się do tego wyniku, ale najważniejszą wiadomością ostatnich dni dla nich, jest zarejestrowanie grupy jako partii politycznej.
Nowym prezydentem Ukrainy został oligarcha Petro Poroszenko z 54,70% poparciem. Drugie miejsce zajęła była premier Julia Tymoszenko, która uzyskała zaledwie 12,81% głosów. Frekwencja wyniosła ponad 60%.
MM